środa, 20 czerwca 2012

Bendyk, Edwin: Bunt sieci

Amerykański filozof Hary G. Frankfurt poświęcił pojęciu "bullshit" ciekawą rozprawkę opublikowaną w 1986 r. Wydana w 2005 r. ponownie jako samodzielny esej przez wiele tygodni nie schodziła z listy bestsellerów "New York Timesa". Czym jest więc bullshit?
Otóż ma się tak do rzeczywistości jak kłamstwo, kłamstwem jednak nie jest. To bowiem wymaga, by kłamiący wiedział, jaka jest prawda. Kłamcę i prawdomówcę łączy znajomość prawdy. Kto szerzy bullshit - nie kłamie, choć szerzy fałszywy obraz rzeczywistości, i dlatego w istocie bullshit gorszy jest od kłamstwa.
Frankfurt stwierdza już na samym początku swego eseju: "Jedną z najważniejszych cech naszej kultury jest to, że tak wiele w niej pieprzenia. Wszyscy o tym wiemy. Każdy z nas ma swój udział. traktujemy jednak tę sytuację za normalną". Dlaczego tak się dzieje? Zastanawia się filozof i dostrzega, że nie sposób uniknąć pieprzenia w sytuacji, gdy się jest zmuszonym do wypowiadania na tematy, o których nie ma się pojęcia.
[s. 48]

Tydzień temu książką Bendyka zachwycał się na łamach Polityki jego kolega z redakcji, Jacek Żakowski. Na samym blogu Bendyka można znaleźć odnośniki do wielu innych - pochwalnych i polemicznych - recenzji. Ja się nie rozpiszę, bo moim zdaniem książka jest... nijaka. Chciałem wiedzieć więcej niż wiem i nie udało się. Chciałem pogłębionej analizy i nie dostałem. Dostałem przystępną syntezę wydarzeń, dostałem pewne podstawowe interpretacje (najciekawsze w rozdziale, z którego pochodzi cytat), ale nic ekstra. Może to urok książek pisanych na szybko. Co nie znaczy, że nie warto przeczytać - zwłaszcza jeśli ktoś był wydarzeniami dookoła ACTA zaskoczony.


Edit:
Ale bardzo jestem zadowolony, że dzięki tej książce trafiłem na wykorzystany powyżej cytat i na źródła, do których on odsyła. Brakowało mi takiego pojęcia. Nie oglądam już od paru lat telewizji, ale zdarza mi się, goszcząc u kogoś, rzucić okiem. Nie jestem odcięty od portali informacyjnych. Generalnie przecieka do mnie cała ta codzienna paplanina: politycy, dziennikarze, celebryci, urzędnicy, "eksperci" i "autorytety", wszyscy już dawno porzucili mówienie na rzecz komentowania. Nowe treści powstają tylko jako komentarz do starych. Nie mają wartości, sa wyprane ze znaczeń, a często błędne, oderwane od faktów, nawet tych najprostszych do zweryfikowania. Nikt nie ma w sobie siły żeby na pytanie dziennikarza odpowiedzieć uczciwie, że nie skomentuje, bo się nie zna. Wszyscy komentują. Przymus komentarza generuje nowe puste znaczeniowo treści do skomentowania. I tak dalej, w nieskończoność. Brakowało mi zwięzłego słowa na określenie tego wszystkiego. Bullshit.

Brak komentarzy: