niedziela, 22 lutego 2015

Paryżewo

Paryż, ach, Paryż! Miasto miłości, artystów oraz bagietek. Wybraliśmy się w styczniu, gdyż jakoś tak wyszło.

Na pewno styczeń to doskonały moment na wyprawę do muzeów - do Luwru weszliśmy bez kolejki, do d'Orsay tak samo. Przy czym trzeba odrobić wcześniej pracę domową i sprawdzić, czy wszystko co nas interesuje jest otwarte - w Centre Pompidou zamknięta była główna kolekcja, podobnie jak w muzeum Rodina. Inne zabytki także można zwiedzić luksusowo - w Sacré-Cœur i Notre Dame było luźno, nie czekaliśmy na wejście, nie musieliśmy się przepychać między ludźmi.

Poza tzw. atrakcjami turystycznymi, to miasto nie zachwyca - gdybym miał ocenić samą przyjemność ze spacerowania ulicami, oglądania kamienic, obserwowania ludzi, to raczej było bez szału. Poza może fragmentami Montmartre'u, ale też tylko fragmentami, nie czuję się uwiedziony. Nie jest brzydko - po prostu nic szczególnego. Może wiosną i latem jest przyjemniej, ale z tego co słyszałem, jest także znacznie bardziej tłoczno.

Odnotować na pewno trzeba imponujące metro. Pociągi co 2-3 minuty - to robi wrażenie. Automatyczne składy. Zapowiedzi głosowe w kilku językach, w tym azjatyckich: no! Ale sama siatka metra dość zabawna, długie i kręte przejścia między liniami sprawiają takie wrażenie, jakby każdą linię budowano osobno, bez analizowania gdzie są inne, a potem w tych miejscach, w których przypadkiem wychodziło, że dwie linie są blisko siebie, wykopywano tunel i robiono stację przesiadkową. Niemniej jednak sprawność przemieszczania się metrem jest na 5+

Warto też zwrócić uwagę na ceny - jechaliśmy przygotowani na ceny belgijskie lub holenderskie, tymczasem standardowe życie (kawa, piwo, kanapka, obiad etc.) kosztuje +50% lub nieco więcej1. Także warto w budżecie wycieczkowym założyć mały zapas. A na pewno będzie gdzie ten zapas wydać - knajp jest mnóstwo, większość wygląda sympatycznie. Zwyczaj jadania późnych i obfitych kolacji popijanych winem każdemu grubasowi szybko przypadnie do gustu. Cukiernie wszystkie wyglądają tak, że nic tylko tam wejść i się tymi pysznościami wysmarować. Także ogólnie, jak ktoś lubi ziemskie rozkosze, to można sobie w Paryżu skleić bardzo udany pobyt.





[1] Porównuję paryską XVII dzielnicę z Brukselą czy Amsterdamem, nie z Warszawą rzecz jasna; nie biorę także pod uwagę w porównaniu cen np. z eleganckiej restauracji z widokiem na Wieżę Eiffla - nawet nie próbuję zgadywać, ile moze tam kosztować kolacja.



Brak komentarzy: