Ze sporym opóźnieniem pożyczyłem (dzięki, Apacz) Dryblując przez granicę. Polsko-ukraińskie Euro 2012 pod redakcją Moniki Sznajderman i Serhija Żadana.
Polska przegrała 0-4, choć dwie bramki może można byłoby nam uznać (ale i to kwestia dyskusyjna): Pawła Huelle za walory literackie oraz Piotra Siemiona za obserwacje z pogranicza socjologii miasta. Ale z chaotycznych podań Marka Bieńczyka nie miało prawa wyjść nic dobrego, a występ Nataszy Goerke to jest po prostu faul na czerwoną kartkę. Faul na języku, faul na zdrowym rozsądku, faul na tematyce i - w efekcie - brutalny faul na czytelniku.
Zawodnicy ukraińscy nie zaprezentowali się wiele lepiej, ale przynajmniej oddali teksty - spójne, na temat, a jeśli nawet nieszczególnie błyskotliwe, to broniące się pewnym urokiem nieznanego: nieznanej historii nieznanych (poza nazwą) piłkarskich klubów, odległych regionów, niuansów polityczno-gospodarczych.
Tak czy tak, niestety, nie warto było tego meczu oglądać. Może i zamysł był ciekawy, wyszło słabo.
Jak ktoś się nudzi i zastanawia, co przeczytać, to wywiad Tomasza Zielińskiego z Pablopavo też jest trochę o piłce, a krótszy i ciekawszy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz