poniedziałek, 21 marca 2016

Grímur Hákonarson: Barany. Islandzka opowieść.

Jest to dobry film.

Raz, że ładny. Krajobrazy ładne, uspokajające. Dużo miejsca, mało rzeczy.

Dwa, że pokazuje świat w nieco lepszej wersji. Świat, w którym nie zamyka się drzwi do domu na klucz. W którym jak obywatel coś mówi, to urzędnik mu wierzy. W którym ludzie troszczą się o siebie nawzajem.

Trzy, że przy okazji mówi o rzeczach ważnych. Nie wiem, o co poszło braciom 40 lat wcześniej. Ale każdy z nich wie, co jest w życiu ważne. I wie, że dla drugiego w gruncie rzeczy to samo jest ważne.

A przy okazji - to na czwartą nóżkę - miejscami jest bardzo zabawny. Nie przesadnie, to w gruncie rzeczy raczej przejmująca i raczej smutna opowieść. Ale tym łatwiej można zauważyć i docenić wrzucone tu i ówdzie rodzynki niewymuszonego dowcipu.

Warto.

Technikalia: http://www.imdb.com/title/tt3296658/?ref_=ttrel_rel_tt

PS: Oryginalny tytuł to Hrútar. Międzynarodowy, angielski: Rams. Ciekawe, że zdaniem polskiego dystrybutora wymagał on opatrzenia komentarzem.

Brak komentarzy: