poniedziałek, 6 grudnia 2010

Paula i Karol: Overshare

Słucham od 2 dni i nie mogę przestać. Permanentny banan na ryju. Dawno tak nie miałem :)

Bo to było tak. Jakoś w okolicach wiosny Stefan mnie zapytał, czy słyszałem Paulę i Karola, i że to ten sam Karol, który jest w Stanie Miłości i Zaufania. Nie słyszałem, więc od razu zajumałem od Stefana Goodnight Warsaw EP, chwilę później pobiegłem na koncert w ramach pikniku Gazety w Królikarni... no i słów brak. Muzyka, która nawet nie to, że pasuje do lata, ona generuje lato w każdym miejscu i każdym momencie gdzie zabrzmi. I to nie byle które lato. To najlepsze, najbardziej beztroskie lato, kiedy miałem 17 czy może 18 lat, długie wakacje, brak było życiowych obciążeń typu praca a kieszonkowe w sam raz wystarczyło na korzystanie z tej beztroski. Przyjaciele byli dookoła, może jakaś największa miłość mojego życia też, a może właśnie ją poznawałem albo przyjaciele pomagali mi zapomnieć po rozstaniu z nią, to zresztą nie takie ważne. Mieliśmy plany, najlepszy i najbardziej niezwykły wyjazd przed nami, przygoda za każdym zakrętem, rozmowy nocami tak pełne treści i znaczeń, że dziś trudno sobie wyobrazić, że ich się tyle mogło zmieścić w tych krótkich godzinach pomiędzy późnym zmrokiem a wczesnym świtem.

Nie wiem zresztą czy takie, dokładnie tak beztroskie i pełne możliwości lato kiedykolwiek mnie spotkało, ale znowu: to nie takie ważne, Paula i Karol odtwarzają je w postaci archetypicznej - to jest lato, które chcę pamiętać, którego potrzebuję, kiedy dookoła piździawa, praca dziś skończyła się późno a jutro zacznie wcześnie, w portfelu niedostatek hajsu a o szansie na miłość mojego życia przypominają mi tylko te wszystkie amerykańskie romantyczne komedie, w których on czy ona, w sensie ten właściwy on czy ona pojawiają się w okolicach czterdziestki, że niby nigdy nie jest za późno.

No i tak się zaczęło. A potem na przykład pędziłem jak dziki prosiak na Jarocin w piątek na godzinę 15:00 żeby ich posłuchać1, a kopie EP-ki trzymałem na telefonie, w radiu samochodowym, w mp3-ce oraz na komputerze w domu i w pracy, żeby przypadkiem nie znaleźć się nigdy w sytuacji, kiedy zostanę bez tej muzyki pod ręką.

W sobotę byłem na ich koncercie w ramach re:wizji - mnóstwo ludzi, beztroska zabawa, podskoki, uśmiechy na twarzach. I długo oczekiwana przyjemność - premiera płyty. Wróciłem z zabaw wszelakich do domu o 4 rano, a do szkoły miałem wstawać o 6:30, ale przed pójściem spać jeszcze usiadłem i zgrałem sobie nowy nabytek do mp3, żeby mieć na długie wykładowe godziny następnego dnia :)

Cóż, można oczywiście zarzucić tej płycie, jak i całemu zespołowi, że muzyka to takie plumkanie, żaden przełom na światową skalę. I że teksty proste, w sumie o wszystkim i o niczym. Ale to plumkanie i prostota jak dla mnie stanowią siłę całego projektu, to one generują ten ładunek radości i beztroski, to one sprawiają, że ludzie bujają się z uśmiechami na ustach na koncertach.
Na płycie troszeczkę tego ładunku energii zniknęło, trochę za sprawą nowych aranżacji - na przykład Goodnight Warsaw w wersji z EPki, surowej (opis ze strony - casiotone version - mówi wszystko), wydaje mi się lepsza niż dopracowana w rytmach country wersja z płyty. Trochę też pewnie za sprawą doboru piosenek - tego, że na płycie nie ma 5, 6, 7, 8 żałuję okrutnie.
Ale tak czy inaczej, produkcja jest to pyszna. Kawałek lata w środku zimy.


A (prawie) wszystko jest do posłuchania tutaj: http://www.myspace.com/paulaikarol


[1] Chociaż reszta świata zjeżdżała tam dopiero na 20 na Comę. I na Masturbatora, jest ofiara będzie msza!

2 komentarze:

Iga Pelczarska pisze...

Słucham od dzisiaj Overshare, Epkę kupiliśmy na koncercie Beirut (Paula i Karol supportowali). Twój opis oddaje w pełni mój stan! Masz rację - ich muzyka generuje lato bez względu na to kiedy i gdzie się jej słucha. Mam ochotę do nich zadzwonić i podziękować. Albo od razu wyściskać.

pusteczko pisze...

i mnie Paula z Karolem zachwycają masz rację, generują lato w środku zimy:) pzdr