O mój słodki jezu, jak mi się ten ostatni Allen nie podoba. "Ostatni" w sensie - z ostatnich lat. Do Vicky Cristina Barcelona robiłem 2 podejścia i odpadałem w połowie. Whatever works obejrzałem bez uniesienia. I tutaj znowu - irytujący typ narracji (no, ale to już moja wina, że z roku na rok zapominam w jaki sposób robi filmy czcigodny starzec), historia jak z Paulo Coelho, tyle że bez puenty, a w środku sieczka umysłowa i kilka językowych gagów.
Stefan docenia warsztat - że mimo znacznego dorobku Allen co roku wypuszcza kolejny poprawny, może nie zachwycający, ale poprawny film. Ja mówię: ok, poprawny, ale nic więcej. Przepływający przeze mnie bez pozostawienia najdrobniejszej emocji. Bez śladu. No może poza drobną irytacją z powodu tej cholernej narracji. Co mi dał ten film? Nic.
Technikalia: http://www.filmweb.pl/film/Poznasz+przystojnego+bruneta-2010-501868
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz