poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Allen, Woody: To Rome with Love

Słodki jezu, czy ja się nigdy nie nauczę, że mnie Allen denerwuje? Ten jego skretyniały typ narratora, ten jego cipowaty typ bohatera, te łopatą podawane prawdy życiowe i morały. Plus jeszcze do tego kilka slapstickowych gagów wciśnietych w środek, sam Allen, który jest chyba najbardziej wkurwiającym aktorem ever, i nachalny product placement (nie wspominając o nachalnym city-placement, czy jakkolwiek by się to profesjonalnie nie nazywało). Recepta na hicior.

Ale nie, tak sobie tylko narzekam w sumie, żeby dobrze zacząć poranek i cały tydzień. Bo tak naprawdę to Allen jest jak McDonald - mieli te swoje hambuksy hurtowo, z najgorszego sortu odpadków i tektury, a i tak wychodzą mu całkiem poprawne bigmaki. Można iść, ustawić poprzeczkę oczekiwań na mid-low i bawić się całkiem znośnie.

Na plus: zabawny portret włoskich mediów i kilka naprawdę wesołych żartów, głównie w wykonaniu Aleca Baldwina (propsy) i Penélope Cruz. Żarty tej ostatniej, niestety, sprzedane w większości w trailerze.

Technikalia: http://www.imdb.com/title/tt1859650/

Brak komentarzy: