piątek, 11 września 2009

Licheń, 5.09.2009

Wybrali my się, w doborowym składzie pielgrzymkowym: kierowniczka wyprawy Maleństwo, bracia pielgrzymi Nikos, Bako, Roody, i ja. Dokumentacja fotograficzna jest, szczątkowa, tu:

Od Lichen, 05.09.2009


Zdjęcia są pożyczone od Maleństwa i Nikosa, bo mój aparat chwilowo przebywa w Alpach w towarzystwie pewnej sympatycznej Fi. Kiedy Maleństwo ogarnie się z opisaniem ich i posegregowaniem, udostępni znacznie więcej na swojej Picasie.

W skrócie - rany, jak można było zrobić coś takiego?
Wszystko - od pomysłu, przez projekt, wykonanie, aż po detale, jest brzydkie i bezsensowne. Nieproporcjonalne. Nieładnie postawione, nieładnie wyrzeźbione, nieładnie pomalowane. Ilość akcentów, rzeźb, detali na rzeźbach, jest przytłaczająca. A wszystko trąci rozpaczliwą tandetą. Ja rozumiem, że religijni ludzie potrzebują takich miejsc, ale da się takie miejsce pielgrzymkowe zaprojektować ładnie. Estetycznie. A to - jest estetyczny koszmar, sen wariata. I jeszcze cudowna woda z cudownego kranika oraz sakrobazar dookoła.

Pożytek z wyprawy taki, że przywiozłem różowe plastikowe Matki Boskie z odkręcanymi koronami, które robią za buteleczki na wodę święconą. W mojej wersji robią po prostu za folklorystyczną dekorację.

Brak komentarzy: