Pisałem już o (chronologicznie późniejszym filmie) Snydera: Watchmen.
Chociaż 300 obejrzałem już kilka dni temu, jeszcze przy okazji wizyty w Berlinie, to zaczekałem z notatką i w międzyczasie nadrobiłem zaległości komiksowe.
Zack Snyder chyba nie tworzy nic szczególnego od siebie, ale jesli chodzi o spektakularne ekranizacje, zwłaszcza kiedy storyboard ma w zasadzie rozrysowany, no to szacun i żelazo nie klęka.
Komiks 300 jest dosyć specyficzny. Dialogi są w nim na tyle oszczędne, że w zasadzie historię trzeba znać1, żeby ją zrozumieć, a i tak czasami pojawiają się takie zacięcia typu "hę?". W filmie zostało to na tyle wyprostowane lub wzbogacone (dodany wątek żony), że sytuacja jest całkowicie jasna a sekwencja wydarzeń logiczna i zrozumiała.
O tyle to istotne, że taka wyprostowana i oczywista fabuła pozwala całkowicie wyłączyć myślenie i skupić się na odbiorze wrażeń wizualnych, które są, no... mistrzowskie. Sceny walki zostały rozpisane jeśli chodzi o kolory, ruch, tempo w taki sposób, że w zasadzie nie da się oderwać wzroku. I detale, i sceny zbiorowe nie pozostawiają nic do życzenia. Absolutne plastyczne mistrzostwo. Takie drobiazgi jak scena spychania przeciwników z krawędzi klifu czy zbliżenie ruchu miecza, który gwałtownie się zatrzymuje a krew na nim porusza się dalej zostaną na długo w pamięci jako pewien wzorzec obrazowania scen walki.
I tylko te nieszczęsne przerywniki ze zbożem były rozbrajająco nieadekwatne :D
Anyway, film jest genialny jako nieobciążająca umysłowo znakomita rozrywka na wieczór. Niekoniecznie na romantyczny wieczór z wrażliwym dziewczęciem, ale poza takim przypadkiem to jak najbardziej.
1 Co wymaga ukończenia 4 klasy szkoły podstawowej z sukcesem, no ale zawsze jest to jakiś próg eliminacji odbiorcy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Takie drobiazgi jak scena spychania przeciwników z krawędzi klifu czy zbliżenie ruchu miecza, który gwałtownie się zatrzymuje a krew na nim porusza się dalej
To były włócznie.
No tak.
Prześlij komentarz