Zaczęło się od tego, że we Lwowie poznaliśmy Stefana i jego żonę, rewelacyjnych obieżyświatów z Bułgarii. Od słowa do słowa, od historii do historii, zaczęli opowiadać o swoim pobycie na Antarktydzie. O pracy, warunkach, ludziach. Jakaś dziewuszka wspomniała przy okazji o filmie Herzoga i okazało się, że byli tam właśnie wtedy, kiedy on go kręcił, i że Stefan nawet w nim występuje. Dziewuszka wpadła w ekstazę (serio), a ja się zainteresowałem - bo jeszcze tego filmu nie oglądałem.
No więc obejrzałem. W swojej moralizatorskiej wymowie jest nieco naiwny, ale jako podróżniczy dokument - bardzo fajny. Dobrze zrównoważony pomiędzy uchwyceniem imponującego piękna natury (w większości, bo industrialne klimaty McMurdo są wprost paskudne) a pokazaniem ciekawych ludzi, którzy tam lądują.
Szkoda tylko, że w kilku momentach miałem takie wrażenie, jakby reżyser bardzo chciał, żeby ci ludzie byli... jeszcze ciekawsi. Ciekawsi w bardziej aktywny sposób. Prywatne zainteresowanie naukowców odkrywających nowe gatunki robaczków przemówiłoby do mnie bardziej niż wymuszona pytaniem reżysera deklaracja, że jest to wyjątkowy moment i przełomowe odkrycie, które zasługuje na uczczenie.
No, ale to detale. Generalnie oglądało się przyjemnie.
Zainteresowanym wycieczką podpowiadam stronę: http://www.coolantarctica.com/Community/find_a_job_in_antarctica.htm
Podobno - jak mówił Stefan - znalezienie tam pracy nie jest łatwe, ale jest to najłatwiejszy (i najtańszy) sposób zorganizowania sobie wyjazdu.
Technikalia: http://www.filmweb.pl/film/Spotkania+na+kra%C5%84cach+%C5%9Bwiata-2007-473987
PS: A Stefan występuje w jednym z pierwszych ujęć - to operator caterpillara - i potem jeszcze raz na końcu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz