W zasadzie mój komentarz do tej płyty mógłby mieć podtytuł: "...czyli jak odkochałem się w Karolinie Cichej". No, może nie tak do końca, ale jednak w znacznym stopniu.
Z panią Karoliną poznałem się przy słuchaniu krążka Gajcy!, wydanego tez pod patronatem MPW w zeszłym roku. Jej 2 piosenki to były jedne z kilku, które dawały na tej płycie radę. A energii, jaką prezetowała, nie mogłem przez dłuższą chwilę porównać z niczym. Swój zachwyt potwierdziłem niedługo później na koncercie w MPW, a potem jesienią, kiedy to wybrałem się - w znacznym stopniu własnie dla niej - na spektakl teatru Gardzienice do SWPS.
I tak sobie żyłem w błogim zakochaniu, i kiedy usłyszałem, że to własnie ona ma być główną aranżerką tegorocznej płyty wydawanej pod patronatem MPW, to się mało nie posiusiałem z radości. Moje wyobrażenia były przewidywalne: energia, pomysły, głos Karoliny, ten mistrzowski akordeon, do tego zaproszeni goście, do tego teksty o Warszawie albo jakoś związane z Warszawą, no nie ma możliwości, żeby nie było z tego płyty roku.
No i, niestety, nie ma.
Zaczyna się mocnym akcentem - Warszawa i ja Partii śpiewana z Budzym zrywa bereciki z głów:
ale potem jest już średnio: energii jakby brakowało, pomysłu na wolniejsze piosenki też, akordeon nie daje az tyle magii, żeby załatać braki w pomysłach. W zasadzie wszystkiego da się słuchać - poza kilkoma piosenkami, np. moim zdaniem Warszawa T.Love została regularnie zmasakrowana, a David B. Saw War Jurija Andruchowycza jest po prostu niesamowicie słaba - ale nic poza "da się słuchać" czy może skromnym "jest ok" nie powiem.
Jeszcze tylko Warszawa jest smutna bez Ciebie z Mamadou Dioufem błyszczy jaśniejszą gwiazdą:
i może ostatni Bal na Gnojnej z Czesławem Mozilem, jeśli ktos lubi Czesława.
Szkoda, i płyty, i mojej fascynacji pania Karoliną mi trochę szkoda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz