poniedziałek, 24 stycznia 2011

Houellebecq, Michel: Platforma

Dawno już żadna książka mnie tak nie wciągnęła. I to, słowo harcerza, nie tylko zasługa szczegółowych opisów cipek. Ale jak to jest napisane! Pierwszy raz odkąd pamiętam, zdarzyło mi się oszukiwać. Mniej-więcej w połowie nie mogłem już wytrzymać, i zacząłem przerzucać strony od końca żeby się dowiedzieć, w jaki sposób oni się rozstaną. I dopiero kiedy to przeczytałem, uspokoiłem się i mogłem wrócić do normalnej lektury.

No, normalnej jak normalnej, w książce, w której co drugą stronę pół strony wypełnia dość szczegółowy opis seksu w jakiejś zaskakującej konfiguracji słowo normalny nabiera szczególnego znaczenia.

Dzisiaj już rzadko zdarza się spotkać kobietę, która przeżywa rozkosz i ma ochotę dać ją również drugiej osobie. Uwieść kobietę, której się nie zna, potem pójść z nią do łóżka, to wszystko jest przeważnie powodem konfliktów i nieporozumień. Jeśli zważyć, ile nudnych, męczących rozmów trzeba przeprowadzić, zanim się zaciągnie dziewczynę do łóżka, i że ta dziewczyna okazuje się w większości przypadków nieudaną kochanką, zawraca potem dupę, opowiadając o swoich kłopotach, o byłych narzeczonych - dając niby mimochodem do zrozumienia, że oni byli w łóżku o niebo lepsi - no i oczywiście trzeba z nią zostawać co najmniej do rana, łatwo pojąć, że mężczyźni wolą unikać tych wszystkich trosk i zapłacić niewielką sumę. Będąc już w pewnym wieku, mając już pewne doświadczenie, wolą unikać zakochiwania się; łatwiej jest iść na kurwy. Oczywiście nie kurwy na Zachodzie, z nimi nie warto, to istne ludzkie szczątki, zresztą mężczyźni na ogół nie mają kiedy, pracują ciężko przez cały rok. Więc większość nic nie robi; a niektórzy od czasu do czasu fundują sobie krótką wycieczkę w ramach turystyki seksualnej. Tak się dzieje w najlepszym wypadku: iść do łóżka z kurwą oznacza jeszcze zachowanie jakiegoś choćby minimalnego kontaktu ludzkiego. Inni uważają, że najłatwiej jest onanizować się, podłączając się do różnych erotycznych portali w Internecie albo oglądając filmy porno. Mały wytrysk, i po sprawie, święty spokój.
[s. 149]

W sumie zabawna koncepcja, dokonać radykalnej krytyki społeczeństw zachodnich przez pryzmat ich zakłamanych (albo atroficznych) zachowań seksualnych. Ale to nie o tym chyba, a przynajmniej nie tylko - bo równolegle, choć znacznie mniej obszernie i w inny sposób, prowadzona jest krytyka świata islamu (nuda; wewnętrzne rozszczepienie między słowem a czynem; brak perspektyw i zapętlenie w tym braku perspektyw, wreszcie ucieczki w przemoc jako dowód na organiczną niezdolność do wyrwania się z braku perspektyw - tu zresztą Ajami mi się nieźle skomponował), egzotyki dalekiego wschodu czy resztek socjalistycznego eksperymentu kubańskiego (mniej lub bardziej udane kopie Zachodu, odnajdujące swoją indywidualność tylko w samoponiżeniu wobec tegoż Zachodu, od którego to poniżenia rozpaczliwie starają się równocześnie uciec, schizofrenia totalna).

I w sumie z całej książki wyłania się tylko jeden wniosek. Albo masz niezwykłego, kosmicznego farta, i tworzysz z kimś niezwykły, jeden na milion związek, w którym i rozmawiać się chce i seks jest znakomity, i wtedy nawet cały świat dookoła, pomimo swojej generalnej miałkości, nie przeszkadza, albo kompletna padaka - najlepiej jest w ogóle nie wstawać z łóżka, bo nie ma po co.

Strasznie pesymistyczna książka. Ale doskonale napisana. No i są cycki w środku, dużo cycków.

Brak komentarzy: