poniedziałek, 19 października 2009

Bart, Andrzej: Pociąg do podróży


Bardzo dobra książka. Sama fabuła jest płytka jak kanał służewiecki, ale jak to się czyta! Dawno nie czytałem opowieści tak ładnie splecionej z refleksją nad samym aktem opowiadania.

Marcusowi M. Morganowi przyśniło się, że jest pterodaktylem, który owszem, zmieścił się w windzie i nawet przycupnął na pluszowej ławce, ale o wyjściu nie było już mowy, a liny, na których wisiała szamerowana złotem klatka, trzeszczały coraz bardziej. Wiedział, że to tylko sen, a jednak w żaden sposób nie poprawiło to sytuacji. Liny zerwały się wreszcie i uwolniona z kagańca winda poleciała w dół. Towarzyszący mu windziarz wysiadł natychmiast, korzystając ze sposobu znanego wszystkim windziarzom. Winda nabierała szybkości, a mimo to Marcus mógł dostrzec ludzi oczekujących na poszczególnych piętrach, a nawet rozmawiać z nimi. Staruszka w białej etoli poprosiła go o przejażdżkę z białym pudlem, którego dotąd przytulała do piersi. Kiki tak lubi spadanie... Pterodaktyl z psem, pomyślał Marcus, ale nawet ta śmieszna mysl nie zdołała go obudzić. Winda stała się teraz kolejką górską, pędzącą po tunelach piwnic. Ta zmiana prawa siły bezwładności do tego stopnia przestraszyła psa, że nie tylko zaczął dygotać, ale wył jeszcze. Marcusowi także chciało się wyć, lecz nie miał pojęcia, jak wyją pterodaktyle.
- Davidzie! - potrząsnęła jego ramieniem matka. Obudził się, ale przykryty kołdrą na głowę, nic nie zobaczył. Kiedy ją odchylił z zachowaniem wszelkiej ostrożności, nie było przy nim matki i nie miał na imię David.
[s. 43-44]

Kto z piszących nie chciał kiedyś opisać tego niezwykłego momentu, kiedy o szarej godzinie staje naprzeciw siebie dwóch mężczyzn, i tylko jeden z nich wraca potem do domu. Nawet pewien piewca uniwersyteckich campusów, którego bohaterowie najczęściej zawiązują romanse podczas sympozjów na niezrozumiale tematy, zwierzył mi się przed laty, że marzy mu się pojedynek do pierwszej krwi pomiędzy profesorami slawistyki. Poradzilem mu wtedy, aby nie walczyli o kobietę, lecz o zastosowanie strony biernej w języku bułgarskim.
[s. 189]

Brak komentarzy: