Wszystko zaczęło się od tego, że Peter van der Weert zabłądził w ciemnościach. Były to tak zwane ciemności egipskie. Oznacza to, że Peter nie widział nic.
Po kolei:
Pewnego razu żydzi przybyli do Egiptu. Było to około 1650 roku przed Chrystusem. Do Egiptu Żydzi trafili za sprawą Józefa, który zresztą tez był Żydem.
Józef był synem niejakiego Jakuba i miał jedenastu braci. Wszyscy byli Żydami, i w dodatku byli to jedyni Żydzi, jacy żyli na świecie.
Nie wszyscy bracia Józefa byli jego prawdziwymi braćmi. Dlaczego?
Dlatego, że ich ojciec, Jakub, miał dwie żony.
Po kolei:
Wszystko przez to, że teść Jakuba, który był także jego stryjem, zwany nie wiadomo dlaczego Labanem, trochę go oszukał, kiedy oddawał mu swoją córkę za żonę. Najpierw dał mu za żonę swoją starszą córkę Leę, chociaż umawiali się na młodszą - Rachelę - i Jakub wcale nie chciał tej starszej. Jak się okazało, młodsza córka nie mogła wyjść za mąż przed starszą, która nie miała żadnego chłopaka. Takie było prawo.
Jakub nie mógł nawet tego wyprostować, bo w całej historii połapał się dopiero dzień po ślubie. Było już za późno. Rozumiecie - defloracja. Jakub nie rozpoznał kobiety, z którą spędził noc w miłosnych uściskach.
(Nie oszukujmy się! Nie rozpoznał... Co to za tłumaczenie... Prawda jest taka, że albo Jakub nie był zakochany w młodszej córce swojego stryja, tak jak opowiadał, albo nie mógł już dłużej czekać. Wiadomo - biologia, chemia i te parszywe hormony).
Jakby tego było mało, że miał dwie żony, Jakub używał wszetecznie również niewolnic swoich żon. Robił to zresztą na ich, czyli żon, wyraźne prośby. Lea i Rachela licytowały się bowiem, która da więcej synów swojemu mężowi. W tym współzawodnictwie niewolnice liczyły się tak, jak ich właścicielki. Dlatego zostały wkręcone w tę, sami przyznacie, niezbyt mądrą rywalizację. Wygrała Lea i jej niewolnica Zilpa w stosunku 8:4.
Po tym wszystkim Jakub ciągle podobał się Bogu, który w dodatku naobiecywał mu różnych rzeczy. Mimo że Jakub miał dwie żony, miał tez ich niewolnice, oszukał swojego starszego brata Ezawa, pozbawiając go ojcowskiego błogosławieństwa, i zrobił kilka przekrętów kiedy był menadżerem w firmie swojego teścia i pasł jego stada. Zdarza się.
Do rzeczy:
Braćmi Józefa byli: Ruben, Symeon, Lewi, Juda, Issachar, Zabulon, Beniamin, Dan, Neftali, Gad i Aser. Ruben, Symeon, Lewi, Juda, Issachar, Zabulon, Beniamin, Dan, Neftali, Gad i Aser przy pierwszej nadarzającej się okazji sprzedali Józefa, którego w skrytości ducha nienawidzili, w niewolę. Józef i tak miał sporo szczęścia, bo bracia najpierw chcieli go zabić i naprawdę niewiele brakowało, a zrobiliby to. Przypadkiem trafili się kupcy medianiccy. Bracia zarobili trochę niegodziwej mamony, a Józef ocalił życie. Dwadzieścia sztuk srebra - tyle kosztował.
W taki oto sposób Józef trafił do Egiptu - jako niewolnik, sprzedany najpierw przez braci, a później przez kupców. Józef był spryciarzem i mimo tego, że zaczynał od zera jako niewolnik, po jakimś czasie został ważną figurą w Egipcie. Stało się tak dlatego, że postawił na właściwego konia, a właściwie na czternaście krów, z których siedem było tłustych a siedem chudych.
Jakiś czas później Józef ściągnął swoich braci, do których zresztą nie chował wcale a wcale urazy, do Egiptu. Józef, bracia i ich progenitura pożyli i poumierali trochę w kraju faraona, aż postanowili wracać do siebie. Było to około 1250-1230 roku przed naszą erą.
Faraon, który był takim jakby królem w Egipcie, niespecjalnie chciał wypuścić Zydów, bo w międzyczasie zostali niewolnikami i nikogo, nawet psa z kulawa nogą, nie interesowało, co mają do powiedzenia. Wkrótce jednak zrozumiał, że decyzja, żeby trzymać Żydów w kraju, nie była decyzją najlepszą. Wszystko przez jeszcze jednego Żyda. Był to Mojżesz.
Mojżesz nalegał, żeby faraon jednak wypuścił Żydów z Egiptu, bo inaczej on, czyli Mojżesz, nie będzie miał innego wyjścia i da wszystkim Egipcjanom popalić. Mojżesz doskonale wiedział, co robi, i wcale się nie bał, bo miał mocne plecy.
Bóg zrobił Egipcjanom niezły kawał, bo faraon, za Jego sprawą, długo nie pękał i nie wypuszczał Żydów, mimo, że co jakiś czas przychodził do niego Mojżesz i robił mu różne nieprzyjemności. W końcu jednak faraon nie wytrzymał, machnął na wszystko ręką i Żydzi poszli sobie do tej swojej Ziemi Obiecanej. Zanim jednak to się stało, Egipcjanie dostali niezły wycisk. Były to plagi.
Jedną z plag były egipskie ciemności. Było tak ciemno, że jeden drugiego nie widział i nikt nie mógł wstać z miejsca swego przez trzy dni. No i Peter van der Weert miał podobnie.
[s. 7-9]
środa, 7 października 2009
Brajdak, Alexander: Paradoks Leibniza, czyli do zobaczenia w piekle
Słabo napisana książeczka, która jednak miejscami bywa dosyć zabawna. Humorem takim... kasiowym :]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz