W czasie mojego ostatniego powrotnego lotu z Nowego Jorku zakochała się we mnie stewardesa. Wiem, co sobie myślicie: że jestem szpanerem czy mitomanem, czy może nawet obydwoma na raz. Że mam się za strasznie przystojnego albo przynajmniej chcę, żebyście wy mnie za takiego mieli. Ale ja się nie mam i ona naprawdę się we mnie zakochała. To się zaczęło po starcie, przy roznoszeniu napoi, kiedy powiedziałem, że nic nie chcę, a ona uparła się zaserwować mi sok pomidorowy. Tak naprawdę podejrzenia miałem już wcześniej, kiedy podczas tego instruktażu przed startem cały czas patrzyła mi w oczy, jakby wszystkie te wyjasnienia były tylko dla mnie. Jakby nie dość tego, przy posiłku, kiedy wszystko zjadłem, przyniosła mi jeszcze bułeczkę.
- Została tylko jedna - wytłumaczyła dziewczynce obok mnie, wpatrzonej w bułeczkę żarłocznym wzrokiem - a pan prosił wcześniej.
A ja nie prosiłem. Krótko mówiąc - strasznie się na mnie napaliła. Ta dziewczynka koło mnie tez zauważyła.
- Ona wariuje za tobą - powiedziała, kiedy jej mama, czy kto to był, poszła do toalety. - Leć na to, leć na nią od razu. Zerżnij ją tak, tu, w samolocie, jak jest pochylona nad wózkiem z duty free, jak Sylvię Kristel w Emmanuell. No, już, wymłóć ją, koleś, stuknij ją tak, żeby się rozleciała, za mnie też.
Trochę mnie to przemówienie dziewczynki zaskoczyło. Taka delikatna, blondyneczka, z trudem dzisięcioletnia, i nagle całe to "zerżnij ją" i Emmanuelle. Zawstydzony, próbowałem zmienić temat.
- To twój pierwszy wyjazd za granicę, dziecinko? - spytałem - Mamusia zabrała cię na wycieczkę?
- Ona nie jest moją matką - rozgniewała się dziewczynka - a ja nie jestem dziecinką. Jestem przebranym karłem a ona mnie pilotuje. I nie powtarzaj tego nikomu, ale ta straszna spódnica to tylko dlatego, że mam w dupie dwa kilo heroiny.
[fragment opowiadania Jetlag, s. 80-81]
Czytałem wcześniej Rury i jestem nadal pod takim samy wrażeniem. Jak dla mnie - mistrz krótkich, absurdalnych opowiadań. Każdy tekst jest trochę jakby narkotykowy sen - zupełnie abstrakcyjne scenariusze rozgrywają się tak, jakby były całkowicie naturalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz