Najlepiej.
Znakomite warszawskie scenerie. Dobra historia. Udani bohaterowie. Janusz Gajos, który jest absolutnym cesarzem aktorstwa. Dobrze dobrana muzyka. Galeria fantastycznych ról drugoplanowych... nie wiem, pewnie mógłbym wymienić wszystko.
Urzekające są drobne smaczki - pozdrowienia z Polski - jak nalepka DE na klapie golfa terapeutki; ordynator, który w szpitalu nie ma miejsc, ale na wizytę prywatną chętnie przyjmie; para, która z braku mieszkania obmacuje się w bramie. Urzekające i nienachalne, co nie jest w polskim kinie regułą. Zwykle jak ma być śmiesznie, to musi być żart o dupie, taki na odlew, przez twarz, żeby nikt nie przegapił, że to już teraz trzeba zarechotać. Warto docenić.
Co do przesłania, to ja chyba wybieram - jak wyszło nam z dyskusji w zaufanym gronie zaraz po filmie - najprostszą interpretację: odcinanie się od własnych emocji jest średnim pomysłem na udane życie. Może to i niezbyt odkrywcze, ale też można od czasu do czasu sobie o podstawowych sprawach przypomnieć, a sposób tego przypomnienia zasługuje w przypadku filmu Szumowskiej na najwyższe uznanie.
Technikalia: http://www.imdb.com/title/tt4358230/
poniedziałek, 16 marca 2015
niedziela, 15 marca 2015
Keret, Etgar: Siedem dobrych lat
Keret pozostaje w swojej ulubionej i doprowadzonej do mistrzostwa formie małych opowiadań, ale radykalnie zmienia tematykę: to nie fikcja, to siedem lat z życia na Bliskim Wschodzie. Siedem lat gorzkich przemyśleń, rozczarowania światem, siedem lat wojen i alarmów bombowych, siedem lat frustrujących podróży i rodzinnych kłopotów. Siedem lat, które na pierwszy rzut oka musiałyby doprowadzić człowieka do utraty wiary w bliźnich, w świat, w sens swego własnego i nas tutaj wszystkich trwania. A jednak - siedem dobrych lat.
Bohater tych opowiadań (chciałoby się powiedzieć z niezmąconą pewnością, że autor, ale...) stosuje strategię łagodnego pogodzenia się ze światem, miesza ją z ironicznym dystansem do samego siebie, nie boi się odrobiny zmyślenia (...no właśnie ;), dodaje sporo humoru. Wypracowuje sobie godny pozazdroszczenia model zamiany siedmiu lat chudych na siedem lat... no, może nie tłustych, ale właśnie: dobrych.
Wyraźna jest myśl przewodnia - przemiana lat chudych w dobre udaje się dzięki temu, że widać jej sens, widać cel: że jest dla kogo żyć i dla kogo pisać, jest dla kogo ratować w tym szalonym i niespokojnym świecie resztki czy choć pozory normalności.
Nie czytałem do tej pory lepiej napisanej pochwały ojcostwa.
Bohater tych opowiadań (chciałoby się powiedzieć z niezmąconą pewnością, że autor, ale...) stosuje strategię łagodnego pogodzenia się ze światem, miesza ją z ironicznym dystansem do samego siebie, nie boi się odrobiny zmyślenia (...no właśnie ;), dodaje sporo humoru. Wypracowuje sobie godny pozazdroszczenia model zamiany siedmiu lat chudych na siedem lat... no, może nie tłustych, ale właśnie: dobrych.
Wyraźna jest myśl przewodnia - przemiana lat chudych w dobre udaje się dzięki temu, że widać jej sens, widać cel: że jest dla kogo żyć i dla kogo pisać, jest dla kogo ratować w tym szalonym i niespokojnym świecie resztki czy choć pozory normalności.
Nie czytałem do tej pory lepiej napisanej pochwały ojcostwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)