[o żonie - ww]
Skąd pan wiedział, że ona jest tą właśnie?
Tego się nigdy nie wie. To się okazuje. [...]
[s. 9]
I w zasadzie od 9. strony byłem kupiony. Nie czytałem wszystkich tych wywiadów w GW, a te, które czytałem, zdążyłem już zapomnieć. Więc przyjemność lektury nie była zepsuta przez wrażenie powtórki. Ale nawet gdyby - to nie jest w końcu tak, że Andrzej Stasiuk zsyła na czytelnika jakąś iluminację, przekazuje prawdy objawione, słowem rozświetla mrok. To nie są przełomowe twierdzenia - siła Stasiuka tkwi w jego prostolinijności i zdrowym rozsądku. Jak to ładnie sformułował kolega Jakub, Andrzej Stasiuk siada i mówi jak jest.
Jesteśmy uwięzieni w stereotypach. Wciąż się oglądamy za siebie, czy aby idziemy kupą. W końcu łatwiej pytać, czy ze mnie Europejczyk albo Polak, a trudniej. czy aby nie jełop albo i świnia.
[s. 80]
No, tak właśnie. Brodzenie w gównie może i być smutną codzienną koniecznością, ale warto jednak pamiętać, żeby w miarę możliwości trzymać głowę na powierzchni i widzieć szerszą perspektywę, a nie z własnej woli zanurzać się po uszy.