piątek, 25 września 2009
poniedziałek, 21 września 2009
Snyder, Zack: Watchmen
Nie znałem komiksu. Nie jestem fanem komiksów spod znaku DC. W sensie - nigdy nie kolekcjonowałem, nie czytałem nałogowo. Owszem, mogę poczytać, ale nigdy się nimi nie ekscytowałem.
Kiedy na ekrany wchodził film, spróbowałem przeczytać serię 'Watchmen'. Poległem - w ogóle nie mogłem wyłapać wątku; kolejność wydarzeń mi się mieszała.
Film jest pod tym względem zdecydowanie lepszy - dzięki niemu można lepiej ogarnąć komiks, a z tego co słyszałem od widzów, którzy byli fanami serii komiksowej, jest niesłychanie wierny temu komiksowemu oryginałowi.
Pewnie osoby, które zaczytywały się w komiksie, mogą dyskutować - czy to lepiej, że film jest tak wierny komiksowi, czy lepiej byłoby, gdyby jakoś ten komiks kreatywnie przetwarzał.
Z perspektywy osoby, która komiksu nie znała, mogę powiedzieć tylko, że to bardzo dobry film - fajna, amerykańska bajka, która wciąga, którą można sobie bez znużenia obejrzeć przed snem.
http://www.imdb.com/title/tt0409459/
Kiedy na ekrany wchodził film, spróbowałem przeczytać serię 'Watchmen'. Poległem - w ogóle nie mogłem wyłapać wątku; kolejność wydarzeń mi się mieszała.
Film jest pod tym względem zdecydowanie lepszy - dzięki niemu można lepiej ogarnąć komiks, a z tego co słyszałem od widzów, którzy byli fanami serii komiksowej, jest niesłychanie wierny temu komiksowemu oryginałowi.
Pewnie osoby, które zaczytywały się w komiksie, mogą dyskutować - czy to lepiej, że film jest tak wierny komiksowi, czy lepiej byłoby, gdyby jakoś ten komiks kreatywnie przetwarzał.
Z perspektywy osoby, która komiksu nie znała, mogę powiedzieć tylko, że to bardzo dobry film - fajna, amerykańska bajka, która wciąga, którą można sobie bez znużenia obejrzeć przed snem.
http://www.imdb.com/title/tt0409459/
Tarantino, Quentin: Bękarty Wojny
Rzeźnia i sieczka większa od 'Death Proof', ale mniejsza, OIDP, od 'Kill Bill'. Czyli, jak dla mnie, w doskonałej ilości. Przy tym rewelacyjnie śmieszna: na długo zapamiętam duet - porucznik Aldo Raine - w ogóle - a w szczególności mówiący po włosku, a naprzeciwko niego pułkownik Hans Landa, ze swoją uroczą austriacką fajką i szklanką mleka.
I jeszcze jeden drobiazg: podoba mi się powrót do sposobu opowiadania, czy raczej splatania historii, który pamiętam z 'Pulp Fiction': różne wątki rozwijają się niezależnie i łączą w scenie finałowej. Przy dość topornie pod tym względem opowiedzinym 'Death Proof', o 'Kill Bill' już nie wspominam, finezja poprowadzenia akcji tutaj bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła.
Kiedy to napisałem, zastanowiłem się, że chyba słowo 'finezja' jakoś mi jednak nie gra z tym filmem. Ale, niech zostanie ;)
Technikalia: http://www.imdb.com/title/tt0361748/
Update z 18.10.2009: Trafiłem na ten film znowu, wczoraj, i jest to IMHO najlepsze dokonanie Tarantino od czasu Pulp Fiction. Pewnie jeszcze nie raz obejrzę.
Białowieża, 19.09.2009
Bardzo radosna i niezwykle sensowna wyprawa z Fistaszkówną i Maleństwem. 8h w aucie, 5h na miejscu. Widzieliśmy żubry i żubronie, prawie widzieliśmy pingwonie. Może nawet lepiej, że tylko 'prawie', bo pingwonie bywają niezwykle niebezpieczne.
Pożytki z wyprawy: zaczęliśmy pokazywać Bozi świat. Bowiem Bozia Licheńska powinna poznać naszą piękną ojczyznę.
Ponieważ mój aparat nadal zwiedza dalekie kraje, wyprawę dokumentowały jedynie Panie. Maleństwo pewnie prędzej czy później wrzuci fotki na swoją picasę, a ja tymczasem pożyczyłem na swoją kilka zdjęć od Fis:
Pożytki z wyprawy: zaczęliśmy pokazywać Bozi świat. Bowiem Bozia Licheńska powinna poznać naszą piękną ojczyznę.
Ponieważ mój aparat nadal zwiedza dalekie kraje, wyprawę dokumentowały jedynie Panie. Maleństwo pewnie prędzej czy później wrzuci fotki na swoją picasę, a ja tymczasem pożyczyłem na swoją kilka zdjęć od Fis:
Od Białowieża, 19.09.2009 |
wtorek, 15 września 2009
Śnieżka!
Kiedy miałem lat może z 7, nie pamiętam zresztą, byłem z babcią w Karpaczu. I Babcia nie pozwoliła mi wejść na Śnieżkę. Do dziś pamiętam to rozczarowanie.
Nie byłem w tamtych okolicach już nigdy więcej, aż do ostatniego weekendu, kiedy znalazłem się tam całkiem nieoczekiwanie i w końcu wszedłem.
To żaden wyczyn, to taki deptak w sumie, ale w końcu ja, w końcu, po 20 latach.
http://picasaweb.google.pl/witold.woicki/BolkowSniezka1213092009#
Nie byłem w tamtych okolicach już nigdy więcej, aż do ostatniego weekendu, kiedy znalazłem się tam całkiem nieoczekiwanie i w końcu wszedłem.
To żaden wyczyn, to taki deptak w sumie, ale w końcu ja, w końcu, po 20 latach.
http://picasaweb.google.pl/witold.woicki/BolkowSniezka1213092009#
piątek, 11 września 2009
Licheń, 5.09.2009
Wybrali my się, w doborowym składzie pielgrzymkowym: kierowniczka wyprawy Maleństwo, bracia pielgrzymi Nikos, Bako, Roody, i ja. Dokumentacja fotograficzna jest, szczątkowa, tu:
Zdjęcia są pożyczone od Maleństwa i Nikosa, bo mój aparat chwilowo przebywa w Alpach w towarzystwie pewnej sympatycznej Fi. Kiedy Maleństwo ogarnie się z opisaniem ich i posegregowaniem, udostępni znacznie więcej na swojej Picasie.
W skrócie - rany, jak można było zrobić coś takiego?
Wszystko - od pomysłu, przez projekt, wykonanie, aż po detale, jest brzydkie i bezsensowne. Nieproporcjonalne. Nieładnie postawione, nieładnie wyrzeźbione, nieładnie pomalowane. Ilość akcentów, rzeźb, detali na rzeźbach, jest przytłaczająca. A wszystko trąci rozpaczliwą tandetą. Ja rozumiem, że religijni ludzie potrzebują takich miejsc, ale da się takie miejsce pielgrzymkowe zaprojektować ładnie. Estetycznie. A to - jest estetyczny koszmar, sen wariata. I jeszcze cudowna woda z cudownego kranika oraz sakrobazar dookoła.
Pożytek z wyprawy taki, że przywiozłem różowe plastikowe Matki Boskie z odkręcanymi koronami, które robią za buteleczki na wodę święconą. W mojej wersji robią po prostu za folklorystyczną dekorację.
Od Lichen, 05.09.2009 |
Zdjęcia są pożyczone od Maleństwa i Nikosa, bo mój aparat chwilowo przebywa w Alpach w towarzystwie pewnej sympatycznej Fi. Kiedy Maleństwo ogarnie się z opisaniem ich i posegregowaniem, udostępni znacznie więcej na swojej Picasie.
W skrócie - rany, jak można było zrobić coś takiego?
Wszystko - od pomysłu, przez projekt, wykonanie, aż po detale, jest brzydkie i bezsensowne. Nieproporcjonalne. Nieładnie postawione, nieładnie wyrzeźbione, nieładnie pomalowane. Ilość akcentów, rzeźb, detali na rzeźbach, jest przytłaczająca. A wszystko trąci rozpaczliwą tandetą. Ja rozumiem, że religijni ludzie potrzebują takich miejsc, ale da się takie miejsce pielgrzymkowe zaprojektować ładnie. Estetycznie. A to - jest estetyczny koszmar, sen wariata. I jeszcze cudowna woda z cudownego kranika oraz sakrobazar dookoła.
Pożytek z wyprawy taki, że przywiozłem różowe plastikowe Matki Boskie z odkręcanymi koronami, które robią za buteleczki na wodę święconą. W mojej wersji robią po prostu za folklorystyczną dekorację.
Kuczok, Wojciech: Senność
Ładny, a nawet przystojny chłopiec, a nawet mężczyzna siada pod oknem, ot tak sobie, bezrefleksyjnie, zdrowo, normalnie siada, chociaż wciąż jeszcze wymiana staruszek i niewiele miejsc wolnych, on w chłopięcym swym roztargnieniu, a nawet w męskiej bezpardonowości klapie na siedzenie, jeszcze swoje klapnięcie wzmacniając westchnieniem, jak to mu się dobrze zasiadło, jaka to rozkosz dla jego chłopięco-męskich nóg, zdrowych i silnych, jednakowoż nielubiących stać po próżnicy; Adam zauważa w chłopcu pewien rodzaj, jak by to nazwać, myśli, pragmatyczności, o tak, Adam jest zauroczony pragmatyzmem chłopca, a nawet mężczyzny, który sprawia wrażenie, jakby obliczył sobie, że nie powinien marnotrawić energii na stanie w autobusie, jeśli choć jedno miejsce jest wolne, chłopiec, a nawet mężczyzna robi na Adamie dobre wrażenie, jest władcą pierwszego wrażenia, tym swoim pewnym i wzniosłym niemalże zajęciem wolnego miejsca dowodzi, że w jego zdrowym chłopięco-męskim umyśle nie ma miejsca na zbyteczne rozterki, przez jego chłopięcą, a nawet męską myśl nigdy nie przemknął dylemat, czy można usiąść, skoro staruszki, czy raczej możliwość staruszek, staruszki potencjalne, czają się i dybią na siedzenie. Adam nie może się oprzeć widokowi chłopca, a nawet mężczyzny odbitego w szybie, spotkanie tego spojrzenia Adam uznaje za antycypację spotkania bardziej bezpośredniego, Adam wiedziony jest przeczuciem, że chłopiec a nawet mężczyzna zaprosił go swoim odbitym spojrzeniem na miejsce obok siebie, Adamowi to wystarcza, za przyzwoleniem przysiada się więc obok, mimo staruszek, których akurat nie ma, ale w każdej chwili mogą etc. Przysiada się, ale nie wie, co dalej, chłopiec jest obok i mężczyzna jest obok, Adam nie wie, do kogo zwrócić się najpierw, na kogo spojrzeć w pierwszej kolejności, na chłopca w mężczyźnie czy też na mężczyznę w chłopcu, nie może się zdecydować i wcale na nich nie patrzy, rękę tylko kładzie na siedzeniu tuż obok męskiej rączki chłopca, kładzie i czeka [...]"
[s. 7-8]
To cytacik, a mój komentarz da się zamknąć w jednym, krótkim zdaniu: Pan jest kserobojem, Panie Kuczok.
Subskrybuj:
Posty (Atom)