- Moją ogromną przywarą - wyjaśnił - jest niepohamowana dobroć. Ja po prostu muszę czynić dobro. Jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam, Gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. Postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia.
[Zoltan Chivay, cytat za: Andrzej Sapkowski, Chrzest ognia, str. 82]
Tak sobie myślałem, czytając rozdziały poświęcone Gauguinowi, o powyższej życiowej mądrości. Ale to, rzecz jasna, płycizna intelektualna. Poza tym, to dobra ksiązka jest. Zwłaszcza w czasie kampanii wyborczej. Pozwalała mi złapać nieco - niewesołego, ale zawsze - dystansu do bieżączki. Nie da się, zwłaszcza podczas lektury o Florze Tristan, nie zauważyć, że tu i teraz jest jakby luksusowo. A poszukiwanie czegoś lepszego jest po prostu uniwersalne i nie oznacza, że to co mamy, jest złe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz