poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rzym

W końcu udało nam się skreślić pozycję nr 1 z listy planowanych wycieczek - Rzym. Pojechaliśmy w 4 grudnia, w piątek, wróciliśmy w poniedziałek. Trochę było obaw czy zdążymy ze wszystkim, ale czasowo wypadło w sam raz.

Przede wszystkim - drugi raz byliśmy we Włoszech na początku grudnia i drugi raz pogoda była cudowną odskocznią od polskiej zimy. 14-15 stopni, przewaga słońca, bez deszczu. Luksus.

Poza tym - Rzym to jest jakieś drogowe szaleństwo. Mokry sen wszystkich kierowców-anarchistów. Jeżdżą jak chcą, parkują wszędzie. Nie ma takiego miejsca - pasy, chodnik, skrzyżowanie - które nie nadawałoby się na parking. Nie zwalniają aby przepuścić pieszych na pasach, Co najwyżej w ostatniej chwili hamują. Wieczne miasto jest też wiecznie zakorkowanym miastem. Groza.

Dodatkowo - przejechaliśmy przez przedmieścia: są na poziomie przedmieść Radomia. Urbanistyczny chaos, reklamowy bajzel, brzydko, brudno, nijako.

Wszystko to powiedziawszy, mogę dotrzeć do najważniejszej części wspominek z wycieczki: Rzym jest super. Jego centralna część jest bardzo ładna, idealna do spacerów. Budynki albo piękne, albo imponująco wiekowe, albo jedno i drugie; zieleń, parki, place - wszystko to, co turystom-łazikom zapewnia szczęście. Knajpy są przyjazne i karmią dobrze, rzemieślnicze piwa na wysokim poziomie są łatwe do znalezienia, ludzie się uśmiechają. Można zaginąć na długie tygodnie w przepastnych muzeach, ale można tez po prostu iść na spacer i np. wchodzić do kościołów, są na każdym rogu, a w każdym jest albo jakaś wyjątkowa rzeźba albo cała kaplica, albo przynajmniej kilka godnych uwagi obrazów.

Jeśli ktoś szuka miasta na przedłużony weekend, Rzym jest znakomitym celem.

Trochę foteczek po kliknięciu.

https://picasaweb.google.com/witold.woicki/Rzym47122015


PS: W ramach przygotowań do wycieczki przeczytałem Anioły i demony Dana Browna. Bardzo eleganckie czytadło.

Brak komentarzy: