- Jesteście historycznie ślepi. - Schizofrenia zrobiła kilka kroków w kierunku drzwi. - Mogę sobie tylko pogratulować sukcesów w nauczaniu historii. Całkowite fiasko, całkowite niepowodzenie. - Zawróciła w kierunku okna. - A na ulicach jak na dłoni macie sytuację sprzed ponad stu lat i nie potraficie wyciągnąć z tego żadnych wniosków. Proszę bardzo, oto pytanie. - Sapnęła ze złością. - W jakiej sytuacji znalazł się margrabia Wielopolski i w jakiej sytuacji było Królestwo Kongresowe przed powstaniem? Może ktoś z naszych maturzystów nam opowie... - Rozejrzała się po klasie. - Cisza! Będziecie teraz milczeć, bohatersko milczeć! Nie będziecie kolaborować z partyjnym betonem... Tak! Dostanie taki dwa za nieuctwo i potem będzie opowiadał, jak to Frankowska represjonuje, zadaje tendencyjne pytania i oczekuje tendencyjnych odpowiedzi. Będzie dumny, bo się nie dał... Będzie taki chodził jak paw po korytarzu, cierpiętnikiem politycznym będzie. [...] - A wy jesteście po prostu niedouczeni.
[...] W tym kraju od stuleci jest ciągle to samo. Jesteście pokłosiem tych samych romantycznych bredni. Zawsze w tych naszych gorących głowach pojawiała się myśl, że wolności nie da się stopniować. Albo jest, albo jej nie ma. I oczywiście zawsze woleliśmy nie mieć nic. Pełne zniewolenie. Romantyczna głupota. - Schizofrenia wzięła głęboki oddech. - I co? - Stanęła przodem do klasy. - Wam też zamarzyło się kolejne powstanko? A jak wyobrażacie sobie Polskę po nim, no jak? - Machnęła ręką. - Tylko utrata autonomii przez Królestwo i utworzenie Priwislańskiego Kraju, skonfiskowane majątki i legendarne zsyłki na Sybir. Wielkie cierpienie, upokorzenie i przegrana. I zostały tylko kobiety w czerni i drewniana biżuteria. I co? Dzisiaj to samo?... - Przystanęła na środku klasy. - A historia przyznała rację Wielopolskiemu. Dzisiejszy Wielopolski jest skutecznym namiestnikiem i nie dopuści do żadnego powstania. I za dwadzieścia, trzydzieści lat historia też przyzna mu rację. Tylko ja już tego nie dożyję. - Schizofrenia usiadła przy biurku i opuściła bezwładnie ręce. Klasa ponuro milczała. - Wiem, że marzy się Wam wszystkim powstanie. - Wstała i znowu zaczęła chodzić. - Wiem, że w waszym wieku wszystko wydaje się takie nieskomplikowane. A jak już nie można z butelkami benzyny, to przynajmniej przerwy milczenia i czarne ubiory. Czy wy myślicie, że nikt nie wie o waszych pomysłach? I czy wy myślicie, że to zostanie w murach szkoły? Wszystkim nam narobicie kłopotów. Myślicie, że to do nich nie dojdzie? Naprawdę nie macie oleju w głowie. [...]
Dawid Bieńkowski: Jest. Warszawa 2001, s. 221-222.
Historia nie przyznała Wielopolskiemu@1981 racji, choć niektórzy jeszcze się o to spierają. Co nie zmienia faktu, że diagnoza romantycznego zaczadzenia umysłu całkiem trafna. Niestety, poza nią - to niewiele. Miło się czytało. Szybko się zapomni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz