Uwielbiam powieści Tokarczuk, ale w Momencie niedźwiedzia się nie odnalazłem:
1. Tokarczuk-publicystka w ogóle mnie nie rusza; albo proponuje ćwiczenia intelektualne dla mnie zbyt skomplikowane (Jak wymyslić heterotopię. Gra towarzyska), albo prezentuje poglądy, na które jestem programowo obojętny (Maski zwierząt).
2. Tokarczuk-miniaturzystka (jest takie słowo?) dokonuje obserwacji tak magicznych, że aż nieprawdopodobnych, niestety (Mapy lęku); nie zarzucam jej naciagania rzeczywistości, ale niestety jej rzeczywistośc mi się nie zdarza, i nie uwierzę dopóki nie zobaczę.
3. Tokarczuk-eseistka (lub felietonistka) jest słaba słabością kiepskiego żartu (Mały stronniczy przewodnik po Polsce...) lub po prostu nudna (Odra).
Także fajnie, fajnie, ale ja poczekam na kolejną powieść. W międzyczasie ponowię lekturę Biegunów, książki doskonałej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz