Nadal jestem fanem Kereta, aczkolwiek...
...aczkolwiek nie tak wielkim jak po lekturze jego wcześniejszych opowiadań.
Mam wrażenie, że tym razem nieco za dużo ważnych światowych tudzież ogólnoludzkich problemów. A ja chwilowo nie mam nastroju na problemy. Chciałbym za to obejrzeć komedię, romantyczną. Albo po prostu komedię. Czy coś.
Wtem!
Okazuje się, że na podstawie jednego z najlepszych opowiadań Kereta już kilka lat temu powstał film: Wristcutters: A love story (reż. Goran Dukic). I to do tego z muzyką Gogol Bordello. No po prostu przepięknie. Co prawda oryginalne opowiadanie kończyło się smutno, a tu mamy happy end, ale to tym lepiej, akurat potrzebowałem jakiegoś happy endu. No i zamykający film uśmiech Shannyn Sossamon, słodki jezu, jeśli to nie jest najpiękniejszy uśmiech w dziejach światowej kinematografii, to ja nie jestem gruby. A wszak wiadomo, że jestem.
Link do filmu i w ogóle informację o filmie ukradłem od Rudej. Dziękuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz