niedziela, 8 maja 2016

Kurt-Heinz Stolze, Domenico Scarlatti / John Cranko: Poskromienie złośnicy

Chadzalet. Szukam ładniejszej nazwy na taki balet, w którym jest więcej chodzenia niż tańczenia, ale jakoś nie znajduję. Oczywiście przesadzam, bo w Poskromieniu... można zobaczyć sporo eleganckich popisów tanecznych, ale chyba urok adaptowanego tekstu jest taki, że wychodzi ponadstandardowo dużo chodzenia i pantomimy. A skoro już przy uroku tekstu -- rany, jak on się boleśnie zestarzał.

Anyways, poza uwierającą treścią i mniejszą niż zwykle zawartością tańca w tańcu - wszystko super. Scenografia taka, jak lubią mego pokroju baletowi dyletanci - dużo kolorów, dużo gadżetów, wszystko błyszczy i się kręci. Choreografia i kostiumy efektowne. Muzyka do zapamiętania i nie do zaśnięcia. Owszem, chodzenie chodzeniem, ale jak już zatańczyli to naprawdę z przytupem. Innym dyletantom poleca się. Nie-dyletantom też, ale nieśmiało, bo ja się w końcu nie znam.

Technikalia: http://teatrwielki.pl/repertuar/kalendarium/2015-2016/poskromienie-zlosnicy/

Brak komentarzy: