środa, 16 czerwca 2010

Potocki, Jan: Rękopis znaleziony w Saragossie

Ricardi, najmłodszy syn znakomitej genueńskiej rodziny, popierany przez wuja swego, ktory był generałem jezuitów, wcześnie wstąpił do zakonu i niebawem został prałatem. Ujmująca postać i fioletowe pończochy szczególne wówczas wywierały wrażenie na wszystkich kobietach rzymskich. Ricardi nie omieszkał korzystać ze swych powabów i postępując za przykładem konfratrów, tak dalece nadużył światowych uciech, że w trzydziestym roku życia wszystkie go znudziły i zamierzył zająć się poważniejszymi sprawami.
Nie myślał oczywiście wyrzec się zupełnie kobiet, wszelako zapragnął nawiązac trwalsze i spokojniejsze stosunki. Nie wiedział jednak, jak sobie począć. Przez jakiś czas był cavaliere servente najpiękniejszych pań rzymskich, ale piękne panie zaczęły go dla młodszych prałatów opuszczać, zresztą znudziły go już te ciągłe nadskakiwania, zmuszające do nieustannych kręceń się i biegań. Utrzymanki też go nie mogły zadowolić; nie biorą one udziału w życiu towarzyskim, więc nie wiadomo, o czym z nimi mówić.
Pośród tych niepewności Ricardi powziął zamiar, który przed nim i po nim niejednemu już przychodził na myśl. Postanowił wynaleźć małą dziewczynkę i wychować ją na swój sposób, ażeby go mogła potem uczynić szczęśliwym. W istocie, cóż można porównać z rozkoszą codziennego spoglądania na młodą istotę, której wdzięki umysłu rozwijają się razem z powabami ciała. Jakież szczęście pokazywać jej samemu świat, towarzystwo, zachwycać się jej spostrzeżeniami, śledzić pierwsze błyski uczucia, wpajać w nią swoje przekonania, jednym słowem, utworzyć z niej istotę całkowicie sobie oddaną.
[s. 391-392]

Niezwykle inspirujący fragment Historii Monsignora Ricardi o Laury Corelli, zwanej margrabiną Paduli, ktora jest fragmentem Historii margrabiego Torres Rovellas. Swoją drogą w 1/3 lektury zacząłem żałować, że nie robiłem notatek, bo mi się kompletnie pomyliły te wszystkie historie i opowieści, dzięki czemu mogę w podsumowaniu jedynie stwierdzić, że pięknie napisana książka ale kompletnie bez sensu. Przez pomyłkę wypożyczyłem sobie najpierw tylko pierwszy tom, i jak skończyłem, to myślałem, że tak fajnie, po montypajtonowsku bez sensu. Ale jak doczytałem drugi tom to zmieniłem zdanie - po prostu, tak nijak, bez sensu. Co nie zmienia faktu, że czyta się miło.

2 komentarze:

Aleksandra pisze...

A więc to dlatego usnęłam gdzieś na początku filmu :)

donwito.net pisze...

nie, to dlatego, że jesteś śpiochem, ktory lekce sobie waży klasykę prozy światowej :P
ale gdyby nie to, to byłby następny dobry powód ;D