Andrzej Czajkowski, reżyseria: Keith Warner, premiera polska: 24.10.2014 r.
Jezusie Brodaty, jak się ten Szekspir zestarzał. Nie chodzi nawet o poprawność polityczną, ale wszystko w tej sztuce jest tak boleśnie nieświeże – nawet jako świadectwo epoki wychodzi tandetnie. I żadne uwspółcześnianie nie pomaga, to by trzeba skasować, zapomnieć, napisać od zera.
Scenografia spoko, ale nie ratuje. Głosy imponujące, zwłaszcza męskie, zwłaszcza Charles Workman i Lester Lynch (w ogóle ta postać w obsadzie to dość ciekawy pomysł). Za wyjątkiem Christophera Robsona – jak się okazuje, wkurwia mnie kontratenor. Człowiek uczy się czegoś o sobie całe życie.
No i muzyka – zachwytów nad kompozycją Andrzeja Czajkowskiego nie podzielam. Moja opinia na temat opery to rzecz jasna żadna opinia, ale to było zwyczajnie nudne. Nic nie zapamiętałem.
Także tak: bolesne libretto, słaba muzyka, interesująca scenografia i parę jasnych punktów w śpiewie. Szału nie ma.
Technikalia: http://www.teatrwielki.pl/repertuar/opera/kalendarium/kupiec_wenecki.html?kid=1431
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz