Warsztatem Hugo-Badera się już zachwycałem, więc drugi raz nie będę. Nie ma zresztą co się rozwodzić, jest rewelacyjnie i kropka. Kropka.
Ale ta książka mnie nieco zaniepokoiła. Nie że poznawczo - chociaż wydana w 2010 roku, to zbiera teksty pisane w latach 90. i około roku 2000. Wszystko się zmienia. Wschód też się zmienia, chociaż powoli. Książka traktuje o świadectwach - także ludzkich - poprzedniej epoki, ale po 10 latach sama już należy do poprzedniej epoki. Korzystanie z niej jako z przewodnika turystycznego byłoby, mam wrażenie, nieporozumieniem. Lektura z dystansem.
Bardziej mnie zaniepokoiło to, co dostrzegłem w samym autorze - napastliwość pytań, często posunięta poza granice nieuprzejmości wobec rozmówców. Nie wiem ile w tym było celowego zabiegu - żeby dotrzeć do człowieka, trzeba skruszyć pancerz z wyidealizowanych wspomnień, w którym ten się zamknął - a na ile wyszły na jaw prywatne antypatie do minionego reżimu. Czasem miałem wrażenie, że więcej było tego drugiego, i jakoś gorzej mi było podróżować w towarzystwie takiego reportera, który jest widocznie uprzedzony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz