Po dwóch latach obcowania z humanistami, którzy recytowali formuły mające skłonić naturę do czynienia tego, czego czynić nie chciała, dotarły do mnie wiadomości z Włoch. Moi dawni towarzysze, a przynajmniej niektórzy z nich, strzelali w kark każdemu, kto się z nimi nie zgadzał, by zachęcić w ten sposób ludzi do robienia rzeczy, których nie mieli ochoty robić.
Nie mogłem tego pojąć. Uznałem, że należę teraz do Trzeciego Świata, i postanowiłem pojechać do Bahii. Ruszyłem z historią kultury renesansowej pod pachą oraz z książką o różokrzyżowcach, która dotychczas stała nierozcięta na półce.
[s. 189]
Parę wieczorów spędziłem w knajpach w dzielnicy Schwabing - w tych ogromnych kryptach, gdzie muzykują starsi wąsaci panowie w skórzanych krótkich spodenkach, a pochylone nad litrowymi kuflami piwa rzędy zakochanych ślą sobie uśmiechy przez gęste opary wzbijające się znad dań z wieprzowiny [...].
[s. 326]
niedziela, 20 października 2013
Eco, Umberto: Wahadło Foucaulta
Tylko cytaty. Przez półtora roku nie napisałem komentarza i już nie napiszę. Nic nie pamiętam, przepadło, stracone.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz