Tu jest głęboko, pomyślała Sophia. Ona zapomniała, że ja jeszcze nigdy nie pływałam na głębokiej wodzie, nie mając nikogo przy sobie. Wyszła więc z wody i usiadłszy na stoku góry oświadczyła:[1]Ojciec.
- Będzie dziś piękna pogoda.
Słońce zdążyło tymczasem wznieść się jeszcze wyżej. Cała wyspa błyszczała, morze lśniło, powietrze było lekkie jak puch.
- A ja umiem nurkować - powiedziała Sophia. - Czy ty wiesz jak to jest, kiedy się nurkuje?
- Oczywiście, że wiem - odparła babka. - Zostawia się wszystko, odbija się nogami i daje się nurka. Wodorosty ślizgają się po nogach, są brązowe, a woda jest przejrzysta, jaśniejsza w górze, no i te bąbelki. Człowiek ześlizguje się w dół, a potem zawraca i wznosi się ku górze, wynurza się na powierzchnię i oddycha. A potem pływa dalej. Daje się tylko unosić wodzie.
- I cały czas z otwartymi oczami? - wtrąciła Sophia.
- Naturalnie. Nikt nie nurkuje z zamkniętymi oczami.
- Czy uwierzysz, że ja też potrafię, choćbym ci tego nie pokazała? - dopytywało się dziecko.
- Tak, tak - odrzekła babka. - Ubieraj się już, żebyśmy zdążyły wrócić, nim on [1] się obudzi.
Poczuła pierwsze zmęczenie. Gdy wrócimy do domu, pomyślała, kiedy już będę znów w domu, chyba jeszcze się trochę prześpię. I muszę pamiętać, żeby mu powiedzieć, że to dziecko wciąż jeszcze boi się głębokiej wody.
[s. 9-10]
Lato pożyczyła mi Ania, której za to serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz