poniedziałek, 28 grudnia 2009

Keret, Etgar: Pizzeria "Kamikaze"

Z czterech opowiadań trzy już czytałem - w 8% z niczego albo w Rurach. Ale to jedno, którego nie czytałem, tytułowe, całkiem długie (63 strony!) Pizzeria "Kamikaze" - jest prze-mistrzowskie. Uprzedzam uczciwie, że kończy się nieco smutno, osoby smutne i generalnie niewstyló może wpędzić w stan melancholii.

Fragment do zapamietania jest fragmentem końcowym, tak więc siłą rzeczy nieco spoiluje - jeśli ktoś się przymierza do lektury, to ostrzegam, psuję:



Nocami wcale mi się nie śni, ale myślę o niej bardzo dużo. Ari powiedział, że taki mam już charakter - lecę na panny, z którymi nie mam żadnych szans być. Może ma rację, i może szanse rzeczywiście są małe, ale, z drugiej strony, powiedziała mi kiedyś, że półmartwy jest dla niej wystarczająco dobry, a kiedy wsiadła do busa, dała mi znak, że zaraz wraca, więc o co chodzi?
Na wszelki wypadek za każdym razem, kiedy zaczynam zmianę, robię jakiś drobiazg - przypinam plakietkę z imieniem do góry nogami, źle zawiązuję fartuch, cokolwiek, tak, żeby, jeśli kiedyś mimo wszystko wejdzie, nie była smutna.
[s. 63]

Brak komentarzy: