Corbijn, Anton: The American
Kurczę, aż się zdziwiłem. Bo myślałem, że to będzie straszna tandeta. A tymczasem - ładnie zrobiony, spokojny, leniwy wręcz film, który eksploruje tandetę (nawrócenie gangstera, niemożliwa miłość) tylko po to, aby pokazać, że one się nie zdarzają. Że nie ma cudów. Bez moralizowania, nie, że od razu zło jest ukarane, balans mocy, równowaga dobra i zła czy coś. Po prostu cudów nie ma.
Bardzo mi się podobał. No i Dżordż. Gdybym nie preferował dam, z pewnością kochałbym się w Dżordżu.
Technikalia: http://www.filmweb.pl/film/Amerykanin-2010-522361
Henckel von Donnersmarck, Florian: The Tourist
Też w sumie wyszła zabawa tandetą, nie tak refleksyjna jak w Amerykaninie, ten film chyba jednak miał jakieś ambicje sensacyjne. Które mu kompletnie nie wypaliły, jest to kino bez-akcji. Ale konsekwentne nagrywanie tych typowych wątków płytkiego kina sensacyjnego (zakochana agentka, gangsterskie porachunki. przypadkowy bohater) jest zakończone tak zabawnym zwrotem akcji i podsumowaniem, że w zasadzie nie mam pretensji za wcześniejsze dłużyzny. Rolę "nieobciążającej umysłowo rozrywki" ten film spełnia całkiem dobrze, i nawet w trakcie kilka razy można się pośmiać.
Technikalia: http://www.filmweb.pl/film/Turysta-2010-484295
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A oglądałeś "Antony Zimmer" z 2005 roku? "Turysta" jest jego remake'iem. Ja "Antony"'ego oglądałam najpierw i na jego tle "Turysta" wydał mi się naprawdę marną intrygą z doskonałą obsadą, która niestety nie podniosła tego filmu. Nie mówiąc o tym, że Depp już nie ten sam, co kiedyś. Pozdrawiam, Ania.
Nie oglądałem; dzięki, postaram się nadrobić w tym tygodniu.
Prześlij komentarz