Polski tytuł - Jack Reacher: Jednym strzałem - w sumie dobrze się komponuje. Nieścisłości fabularne oraz wszelkie nieprawdopodobieństwa rozwiązywane są w tym filmie metodą strzałów znikąd: a to bandyci się pobiją sami między sobą, a to nagle drzemiący dziadek (!) ze strzelbą obudzi się w perfekcyjnym momencie (!!) aby uratować życie głównego bohatera perfekcyjnie celując ze snajperskiej strzelby (!!!) w ciemnościach (!!!!) do ruchomych celów (no już nie mogę więcej wstawiać wykrzykników, no litości), a to... i tak cały czas. Główny bohater jest natomiast tak super, jak James Bond i Jason Bourne w jednym.
Skoro już jesteśmy przy tym ostatnim, naprawdę lepiej po raz drugi, trzeci a nawet ósmy obejrzeć dowolnego Bourne'a zamiast tracić 2 godziny na tego tutaj herosa.
Po obejrzeniu dopiero doczytałem, że to ekranizacja jakiegoś sensacyjnego czytadła. No dobra, no mystery then.
Technikalia: http://www.imdb.com/title/tt0790724/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz