sobota, 4 maja 2013

Smarzowski, Wojciech: Drogówka

Bardzo nie chciałem iść na ten film, bo wiedziałem, że mi po nim będzie gorzej. No i dałem się namówić, no i żałuję, no i jest mi gorzej.

Raz, że mi się nie podobało, jak jest nakręcony. Nie przekonuje mnie taki typ zdjęć i taki montaż.

Dwa, że pokazuje drogówkę, jaka ewentualnie mogła być, ale kilka lat temu. No może jestem naiwny, ale nie wierzę, że w 2012-2013 roku nadal można ludzi robić na numer z nieprzestawieniem czasu na radarze.

Trzy, że cholera mnie strzela, kiedy zgrane dowcipy są w filmie odgrzewane w jakimś bezsensownym momencie tylko po to, żeby wyszło, że jest śmiesznie.

Cztery, że nie mam żadnych wątpliwości, że ten przekręt, który tam jest pokazany na najwyższym poziomie, może się dziać naprawdę.

I to mnie z kolei wkurwia, bo:
- cztery a: nic z tym nie mogę zrobić;
- cztery be: zawsze będzie ktoś wyżej, kto może załatwić stosownego kierowcę i stosowną ciężarówkę albo odpowiednik;
- cztery ce: nie wierzę, żeby jakakolwiek władza (policja, jakieś policje w policji, ce be a, ce be eś, ce be do re mi, cholera wie co, służby specjalne, politycy, whateva) byli w stanie cokolwiek z tym zrobić;
- cztery de: nie wierzę, żeby kiedykolwiek była jakakolwiek władza, która mogłaby coś z tym zrobić, ani żeby kiedykolwiek miała się taka pojawić;
- cztery e: wkurwia mnie własne wkurwienie, bo skoro nic nie mogę zrobić, to po co się wkurwiać? Skoro już osiągnąłem taki stan, że nie wierzę politykom, nie, to czy nie lepiej żyć spokojnie, bez stresu, oranżadę sobie pić i się nie stresować marnością świata i życia doczesnego, e?

Więc ostatecznie jest to całkiem dobry film, choć z technicznymi usterkami, które mnie irytują, o paskudnej wymowie, od którego - zgodnie z przewidywaniami - zrobiło mi się w życiu gorzej. No i po co było?

Technikalia: http://www.imdb.com/title/tt2577150/

Brak komentarzy: