środa, 2 grudnia 2009

Smarzowski, Wojciech: Dom zły

Technikalia: http://www.filmweb.pl/f470384/Dom+z%C5%82y,2009

Oglądamy koszmar, który stopniowo zamienia się w zgrozę, potem w jeszcze większy koszmar, by w scenie finałowej osiągnąć wymiar absurdu niepodobny do niczego, co w polskim kinie kiedykolwiek pokazywano.
- pisze recenzent Polityki (http://www.polityka.pl/kultura/film/1501007,1,recenzja-filmu-dom-zly.read). Takie opinie o tym filmie słyszałem wcześniej, a że dodatkowo był on reklamowany jako thriller, nastawiałem się na ostrą sieczkę. Myślałem, że będę przerażony ogromem masakry, jaka się będzie działa na ekranie. Ostatecznie po to w pierwszej scenie dramatu pojawia się strzelba, żeby w kolejnych w końcu mogła wypalić. Po to w zajawkach filmu pojawiała się siekiera, żeby w samym filmie ktoś, a najlepiej kilku ktosi, tą siekierą mógł oberwać. Tymczasem thriller to nie jest odpowiednie określenie tego filmu. Krwi tam faktycznie trochę, ale jak na średnią ze światowej kinematografii, to nie aż tak wiele. Z innego miejsca przychodzi ten koszmar i zgroza.

Akcja rozkręca się powoli i do momentu drugiej rozmowy porucznika Mroza z partyjniakiem Ziębą, do tej żonglerki donosami, zdjęciami, kwitami i zeznaniami, byłem nieco zniecierpliwiony. Czekałem, aż się ta zapowiadana groza w końcu rozkręci. Ta scena mnie, mówiąc wprost, pierdolnęła przez głowę jak wspomniana wyżej siekiera - bo nagle się okazało, gdzie jest dramat, gdzie on cały czas był, w jaki sposób wszyscy, od pierwszej sekundy filmu, chcąc czy nie chcąc, brali w nim udział.

Całą recenzję w Polityce przeczytałem dopiero dzisiaj i generalnie nie mam wiele do dodania. Może tyle, że warto się uważnie wpatrywać w ekran - film jest znakomicie nakręcony (przebitki flashbackowe oraz z czarno-białej kamery bez dźwięku) i pełen drobnych smaczków - typu kolejka do wódki i gryza ogórka czy Trybuna Ludu. Znakomity film, w każdym razie.

Tylko mi jedna rzecz nie daje spokoju - filologiczne przeczucie, że specyficzna konstrukcja tytułu: Dom zły, jest do czegoś nawiązaniem. Tylko do czego?

4 komentarze:

miasto-masa-maszyna pisze...

Tylko mi jedna rzecz nie daje spokoju - filologiczne przeczucie, że specyficzna konstrukcja tytułu: Dom zły, jest do czegoś nawiązaniem. Tylko do czego?

Tak. Specyficzne i też to chwilowo odczuwam tylko podskórnie. Ale jest coś. Który dzień będzie ten dzień ostatni. To nie źródło, to tylko trop, ścieżka semiozy ;-)

donwito.net pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
donwito.net pisze...

Ze skojarzeń bezpośrednich, Bartkowi nasunął się "Dom wariatów" Koterskiego. Musiałbym obejrzeć, bo już mi się zatarł w pamięci, ale OIDP, to była zupełnie inna płaszczyzna tematyczna. No nic, kiedyś rozwiązanie nadejdzie.

Anonimowy pisze...

http://www.wywrota.pl/spiewnik/15228_post_regiment_czarzy.html