skip to main |
skip to sidebar
Herbert, Zbigniew: Hermes, pies i gwiazda
Dojrzałość
Dobre jest to co minęło
dobre jest to co nadchodzi
a nawet dobra jest
teraźniejszość
W gnieździe uplecionym z ciała
żył ptak
bił skrzydłami o serce
nazywaliśmy go najczęściej: niepokój
a czasem: miłość
wieczorami
szliśmy nad rwącą rzekę żalu
można się było przejrzeć w rzece
od stóp do głów
teraz
ptak upadł na dno chmury
rzeka utonęła w piasku
bezradni jak dzieci
i doświadczeni jak starcy
jesteśmy po prostu wolni
to znaczy gotowi odejść
W nocy przychodzi miły staruszek
ujmującym gestem zaprasza
- jak się nazywasz - pytamy strwożeni
- Seneka - tak mówią ci którzy kończyli gimnazjum
a ci ktorzy nie znają łaciny
wołają mnie: umarły
Pijacy
Pijacy są to ludzie, którzy piją do dna i duszkiem.
Ale krzywią się, bo na dnie widzą znów siebie.
Przez szyjkę butelki obserwują dalekie światy. Gdyby
mieli silniejszą głowę i więcej smaku, byliby astronomami.
Piekło
Licząc od góry: komin, anteny, blaszany, pogięty dach. Przez okrągłe okno widać zaplątaną w sznury dziewczynę, którą księżyc zapomniał wciągnąć do siebie i zostawił na pastwę plotkarek i pająków. Niżej kobieta czyta list, chłodzi twarz pudrem i znów czyta. Na pierwszym piętrze młody człowiek chodzi tam i z powrotem i myśli: jak ja wyjdę na ulicę z tymi pogryzionymi wargami i w rozlatujących się butach. W kawiarni na dole pusto, bo to rano. Tylko jedna para w kącie. Trzymają się za ręce. On mówi: "Będziemy zawsze razem. Proszę pana czarną i oranżadę". Kelner idzie szybko za kotarę i tam dopiero wybucha śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz