środa, 25 listopada 2009

Herbert, Zbigniew: Hermes, pies i gwiazda

Dojrzałość

Dobre jest to co minęło
dobre jest to co nadchodzi
a nawet dobra jest
teraźniejszość

  W gnieździe uplecionym z ciała
  żył ptak
  bił skrzydłami o serce
  nazywaliśmy go najczęściej: niepokój
  a czasem: miłość

  wieczorami
  szliśmy nad rwącą rzekę żalu
  można się było przejrzeć w rzece
  od stóp do głów

  teraz
  ptak upadł na dno chmury
  rzeka utonęła w piasku

  bezradni jak dzieci
  i doświadczeni jak starcy
  jesteśmy po prostu wolni
  to znaczy gotowi odejść
  
W nocy przychodzi miły staruszek
ujmującym gestem zaprasza
- jak się nazywasz - pytamy strwożeni

- Seneka - tak mówią ci którzy kończyli gimnazjum
a ci ktorzy nie znają łaciny
wołają mnie: umarły

Pijacy

Pijacy są to ludzie, którzy piją do dna i duszkiem.
Ale krzywią się, bo na dnie widzą znów siebie.
Przez szyjkę butelki obserwują dalekie światy. Gdyby
mieli silniejszą głowę i więcej smaku, byliby astronomami.

Piekło

Licząc od góry: komin, anteny, blaszany, pogięty dach. Przez okrągłe okno widać zaplątaną w sznury dziewczynę, którą księżyc zapomniał wciągnąć do siebie i zostawił na pastwę plotkarek i pająków. Niżej kobieta czyta list, chłodzi twarz pudrem i znów czyta. Na pierwszym piętrze młody człowiek chodzi tam i z powrotem i myśli: jak ja wyjdę na ulicę z tymi pogryzionymi wargami i w rozlatujących się butach. W kawiarni na dole pusto, bo to rano. Tylko jedna para w kącie. Trzymają się za ręce. On mówi: "Będziemy zawsze razem. Proszę pana czarną i oranżadę". Kelner idzie szybko za kotarę i tam dopiero wybucha śmiechem.

Brak komentarzy: